Wiersze Rodzina


Strona Główna


C Z A S

 

Widziałem ciebie we śnie w parku

Samotnie na ławce siedziałaś

A wokół ciebie mnóstwo zegarków

I ty je kolejno zatrzymywałaś

 

Miałaś na ręku ogromny budzik

Co tykał głośno jakby stękał

Podszedł do ciebie mały ludzik

Miał dwie wskazówki w obu rękach

 

Powiedział grubym głosem śmiało

Nie uda ci się mnie wykołować

To się nikomu nie udało

I tobie radzę nie próbować

 

Czas co przemija możesz odbijać

Na kadrze filmu lub fotografii

Ale zatrzymać mnie gdy przemijam

Tego dokonać nikt nie potrafi

 

-Co to za ludzik? Pytasz cicho

-To czas przebrany za człowieka

Takie ruchliwe małe licho

Co nie postoi tylko ucieka

 

Gdy otworzyłem oczy dniało

Noc pod naporem dnia poległa

Nad moja głową cos tykało

Wskazówka czasu dalej biegła

 

Tadeusz   Łuczuk

 

S Z E P T Y

                  

Choć spokojem tryskam wszystek

Często złość we mnie wybucha

Więc wyznanie osobiste

Chcę ci wyszeptać do ucha

 

Nie wbijaj sobie do serca

Wszystkich moich złośliwości

Bo ja nie jestem szyderca

Wyzuty całkiem z miłości

 

Próbuję cię rozweselić

Ale ty przekręcasz słowa

Nie chcesz ze mną śmiechu dzielić

Tylko za złością się chowasz

A ja zawsze pierwszy tobie

Życzliwą rękę podaję

Ty zaś dusisz złości w sobie

I obrażoną udajesz

 

Choć mam wyrzuty sumienia

-Tu nie bez winy się czuję-

Proszę- schowaj złość w kieszeniach

Bo miłość i zgoda buduje

T. Łuczuk

 

Z A Z D R O Ś N I C A

 

Każdy ma ,,mola '' swojego

I swoje małe słabości

Lecz niema nic gorszego

Od chorobliwej zazdrości

 

Żonka swojemu mężowi

Potrafi zatruć życie

Kiedy wbrew rozsądkowi

Zaczyna go śledzić skrycie

 

Nieraz narobi kłopotów

Trawiona obłędem zazdrości

Bo nie odróżnia zalotów

Od zwykłej uprzejmości

 

-Dlaczego mrugałeś okiem

Do tej chudej blondyny?

Specjalnie siedziałeś bokiem

By stroić głupie miny

 

-Patrzyłeś na nią z ukosa

Ty rozpustniku stary

Ja mam dobrego nosa

Wyczuję twoje zamiary

 

Tak wszędzie wietrząc zdradę

Już sama sobie nie wierzy

A ja mam dla niej radę

Niechaj się w piersi uderzy

 

I niech nie będzie swatką

Lecz zmieni się zawczasu

Bo swoją dziwną gadką

Wywoła wilka z lasu

 

T. Łuczuk

 

 

Z Ł O Ś N I C A

 

 

Nie lubię kiedy jesteś zła

Nie wiem co robić w takiej chwili

Próbuję robić co się da

I chcę do ciebie się przymilić

 

Powiedzieć jakieś miłe słowo

-By sytuację rozładować-

Czekam by miły śmiech na nowo

Na twojej twarzy obserwować

 

I tak się krzątam,tak zabiegam

-By wszystko tak jak wczoraj było-

I kłótni z tobą się wystrzegam

Chcę by to szybko się skończyło

 

I żebyś była znów wesoła

-A nie pochmurna , pełna złości-

I wokół ciebie , dookoła

Same radości - przyjemności

 

Więc zapamiętaj tę przestrogę

-Może ci troszkę życie osłodzi-

Do czasu tylko ulegać mogę

A nadmiar złości piękności szkodzi.

 

T . Łuczuk

 

 

 

P O W I E D Z M I

 

-Powiedz czy mnie kochasz?

Pytasz z rana , miło

-Bo jakoś niedobrze

W nocy mi się śniło

 

Uciekałeś ode mnie

Ja cię doganiałam

Obudziłam się mokra

Prawie nic nie spałam

 

Nie powiem ci niczego

Co byś nie wiedziała

I nic nie usłyszysz

Boś wszystko słyszała

 

Chociaż cię zapewniam

W oczy się wpatrujesz

Pytając zalotnie

-Czy nie oszukujesz ?

 

Gdy wieczorem pytasz

Czy lubisz mnie jeszcze ?

To po plecach mi zimne

Przelatują dreszcze

 

Bo moje zapewnienie

Na nic się tu zdaje

Ty zaraz odpowiesz

-Tak ci się Wydaje.

 

T .Łuczuk

 

 

C H C I A Ł B Y M

 

Chciałbym powiedzieć ci coś miłego

Tak bezpośrednio, do ucha twego.

Szeptem najcichszym, mową gruchania-

By nikt nie słyszał tego szeptania.

 

Chciałbym byś zawsze obecna była

Przy mnie, wesoła, szczęśliwa, miła.

Oddałbym wszystkie bogactwa ziemi

By cię oglądać oczami swemi.

 

Chciałbym całować, dotykać dłoni

I swym ramieniem od złego chronić

Przed nienawiścią i przed chorobą

Byś była pewna ,że jestem z tobą.

 

Chciałbym by ci się drzewa kłaniały

A ptaki śpiewem rozweselały

I słysząc rano ptasie śpiewanie

Nie śpieszyła się z wstawaniem.

 

Chciałbym cię jeszcze o jedno prosić

Bym mógł cię czasem na rękach nosić

I chciałbym w końcu by nie było rozstań

A jaka jesteś, taka pozostań.

T. Łuczuk

 

 

 

 

 

M O J E   S E R C E

 

Oto, czy ja ciebie miłuję

Nie musisz martwić się kochanie

Codziennie mocno cię całuję

I daję serce w posiadanie

 

Masz w moim sercu miejsce swoje

-Ciepłe, przytulne siedlisko-

Szczerą miłością je ustroję

Bo chcę byś była blisko

 

Zawsze, kiedy będę w potrzebie

Gdy serce będzie słabiej biło

Ciągle co drugi raz dla ciebie

Choćby potwornie się męczyło.

 

A oprócz miejsca w moim sercu

Wrytego w pamięć wizerunku

Na ustach twych jak na kobiercu

Składam bukiety pocałunków

 

Kiedy obejmę ciebie czule

Przytulę mocno twoje ciało

Czuję twe ciepło przez koszulę

I ciągle mi ciebie za mało.

 

Gdy odwzajemniasz me uściski

I dłonie zaplatasz za szyję

To śmiech twój i radosne piski

Cieszą- i wtedy wiem ,ze żyję..

T. Łuczuk

 

 

BUKIECIK

 

Podarowałeś mi bukiecik

Goździki kolorowe

I miedzy kwiatami bilecik

Z napisem dla królowej.

 

Zdziwiona pytam czule

A cóż to za zwyczaje

Przecież ty w ogóle

Bukietów mi nie dajesz.

 

Zresztą nie pamiętam

Byś dał mi kiedyś kwiatek

Choć nasze małżeńskie pęta

Trwają już parę latek.

 

Tulę bukiecik do twarzy

I zapach kwiatów chłonę

Wzdycham-zaczynam marzyć

Rozczulam się i płonę

 

A ty wzrokiem mnie badasz

I stoisz zaskoczony

dziwnie usta układasz

Chcesz cos rzec do żony

 

Wyduszasz słowa nieśmiałe

Bojaźliwe i zwiędłe

MAMCIU gdy pokochałem

TO zawsze cię KOCHAĆ BĘDĘ...

Tadeusz  Łuczuk

 

 

W Y B A C Z M I

 

Do ciebie moja duszko

Prośby swoje zanoszę

Jeślim ci zranił serduszko

-Wybacz mi proszę

 

Że ci nie prawię komplementów

I kwiatów nie przynoszę

I że nie daję ci prezentów

-Wybacz mi proszę

 

Że nieraz będąc pod wpływem

Na ciebie głos podnoszę

Te ostre słowa kąśliwe

-Wybacz mi proszę

 

I uszczypliwe uwagi

-Może właściwe po trosze-

Na temat twojej nadwagi

-Wybacz mi proszę

 

Że łezkę czasem uronisz

Zamiast przeżywać rozkosze

Że nie całuję twych dłoni

-Wybacz mi proszę

 

I to ,że mimo twych zalet

Na rękach cię nie noszę

I po jarmarkach nie chwalę

-Wybacz mi proszę

 

Gdy wyznam już winy swoje

I klęczącego mnie zobaczysz

Czy wtedy zmięknie serce twoje

-Czy mi wybaczysz?

 

T.Łuczuk

 

 

O B RAZ E K

 

Podaj mi swoją dłoń

Podaj mi obie ręce

A ja pochylę skroń

I ucałuję w podzięce

 

Tę niepozorną rączkę

I ten paluszek

Ubrany w złotą obrączkę

Niczym kwiatuszek

 

Paluszki które grożą

-Żeby ci nie odbiło-

I linie które tworzą

Literę ,,M''- jak miłość

 

Tak mocno ucałuję

Z wewnętrznej strony

I ciche słowo dziękuję

Szepnę do ucha żony

 

Za to , że już tyle lat

Jesteśmy razem

Bo ja mimo mych wad

Czczę ciebie- jak obrazek.

 

T. Łuczuk

 

C Z U J K A

 

Leżysz obok śpiąca

Na wpół rozkopana

Mnie ze snu wytrąca

Ten obrazek z rana

 

Śpisz jako królowa

Na czterech poduszkach

Rozczochrana głowa

I kolczyki w uszkach

 

Na szyi łańcuszek

Ze znakiem zodiaku

Falujący brzuszek

Dotyka ,,zderzaków''

 

Patrzę tak zdrętwiały

Nie chcę cię obudzić

Bo widok wspaniały

Ciągle mnie nie nudzi

 

Lecz skąd możesz wiedzieć

-Co mnie bardzo trapi-

By przez sen powiedzieć

-Co się na mnie gapisz''

T. Łuczuk

 

B Y L E R A Z E M

 

W młodości miłość- to obrońca

Kiedy obuchem wali w ciemię

A pierwszy raz - to promyk słońca

Co wczesnym rankiem budzi ziemię

 

Ja - kiedy ciebie już ujrzałem

To wszystkie zmysły mi zagrały

Choć młody- już dobrze wiedziałem

Że w mych uczuciach będę stały

 

Będę miał w życiu tylko ciebie

-Prócz wiary w Boga jedynego-

Przecież gdy miłość jest w potrzebie

Znajdzie do pary - kochanego

 

Jesteśmy razem od lat młodych

-Młodszych nawet niż kazał Bóg-

Ja przed obliczem twej urody

Miłosny przekroczyłem próg

 

Odtąd sekretów swych nie skrywam

I nie okradam cię z tajemnic

Swe myśli przed tobą odkrywam

Jak flakon perfum- lub pojemnik

 

Teraz by nie psuć szczęśliwości

Cytuję tutaj znaną frazę

By dalej było jak w młodości

-Niech będzie co chce - byle razem..

 

T. Łuczuk

 

 

 

R U T Y N A

 

Kiedy wyczujesz moja droga

Że miłość zmienia się w rutynę

To nie proś wtedy Pana Boga

By pomógł ci znaleźć przyczynę

 

Lecz najpierw od siebie zaczynaj

I oceń swe postępowanie

Może to właśnie twoja wina

Że nie potrafisz rzec - ,,kochanie’’

 

Dlaczego jesteś taki smutny

Chodź ucałuję ciebie czule

Uśmiechnij się ,nie bądź okrutny

Tylko ty jesteś moim królem ''

 

A jeśli nie pomogą słowa

Ni uśmiech od ucha do ucha

To niechaj cię nie boli głowa

Lecz przemów mu prosto do brzucha

 

Dotrzyj do serca przez żołądek

Przygotuj jakieś smaczne danie

I wokół siebie zrób porządek

Zobaczysz co się wtedy stanie

 

Powróci atmosfera miła

Czułość i rodzinne szczęście

Powie ci żeś go zaskoczyła

I czy nie można by tak częściej

 

Bo niema nic gorszego w związku

Od przyzwyczajeń rutynowych

Wykonywanych z obowiązku

I często tylko do połowy

 

T. Łuczuk

 

 

TWÓJ

 

Pamiętam miłe chwile

Młodych lat

Kiedy byłem ,,motylem''

A ty kwiat

 

Biało-różowe płatki

Tworzyły pąk

Pył aksamitny, gładki

I dotyk rąk

 

Godziny krótkie-jak

Mrugnięcie oka

I szepty czułe-tak

Ja kocham

 

Serca bliskie omdlenia

Miłosny znój

Gorące zapewnienia-

Jestem twój ...

 

Będziemy razem szli

Ja i kwiat

Do końca naszych dni

Drugie trzydzieści lat.

 

T.  Łuczuk

 

 

POSŁUCHAJ

 

Posłuchaj co ci powiem

Moja duszko kochana

Serce mi ciąży ołowiem

Gdy jesteś zapłakana

 

A twoje oczy - czerwone

Pod powiekami skryte

Gubią łez krople słone

Żalem do dna przeszyte

 

Na ustach ślady soli

Wydają posmak słony

Wtedy bardzo mnie boli

Twój cichyszloch tłumiony

 

Rozklejam się i mięknę

Serce do gardła skacze

Czuję że zaraz ,,pęknę''

I razem z tobą zapłaczę

 

Dlatego- duszko moja

Najlepsza ma pociecha

To - kiedy buźka twoja

Wdzięczy się i uśmiecha.

T.  Łuczuk

 

PREZENT

 

Nie przypominaj mi daty

I wieku nie przypominaj

Nie jestem już ta sprzed laty

Młoda wesoła dziewczyna

 

Choć prawisz mi komplementy

-Że jestem ciągle młodą-

To dajesz mi prezenty

Związane z moją urodą

 

Ja wiem że czas szyderca

Kpi sobie z kosmetyki

Że ten niewinny ,,morderca''

Młodych zmieni w ,,antyki ''

 

Zapewniam cię moja miła

Głośno wyraźnie i szczerze

-Jesteś piękniejsza niż byłaś

Jeśli się ładnie ubierzesz-

 

Na dowód w piersi rękami

Uderzam się obiema

I daję siebie z kwiatami

Lepszego prezentu niema.

T.  Łuczuk

 

 

DOTYK

Nie wierzysz mi że jestem chora

Że cierpię i przeżywam męki

Ze nie potrzeba mi doktora

Tylko dotyku twojej ręki

 

Co działa na mnie jak narkotyk

I jak balsam koi cierpienie

Gdy czuję twojej ręki dotyk

To spływa na mnie ukojenie

 

Możesz mi rękę kłaść na czole

Lub na moich piersiach-kochanie

Ale wiesz  że najbardziej wolę

Gdy mi ją kładziesz na kolanie

 

Wtedy mi dreszcz błądzi po ciele

I mrówki słodko szczypią uda

Gdy twoja ręka coraz śmielej

Swoim dotykiem czyni cuda

 

Do życia nabieram ochoty

Tuląc się do twego serduszka

Chcę odwzajemnić twe pieszczoty

Wiesz że ,,imadło'' mam w paluszkach

 

A więc nie żałuj mi dotyku

Ni ciepła swojej ręki

Bo stracisz więcej- skurczybyku

I ty będziesz przeżywał męki

T.Łuczuk

 

 

D L A   M O J E J     M A M C I

 

Kiedy Cię poznałem byłaś jeszcze młoda

Świeża jak poranek , jak leśna jagoda

Powiedziałem wtedy oto moja żona-

Ta jedna jedyna ,moja wymarzona

 

Chodziłem do Ciebie przez całe trzy lata

Aż stałaś się panną z tego małolata

A kiedy w kościele powiedziałaś tak

To mi przed oczami zawirował świat

 

Bo tak romantycznie wtedy wyglądałaś

I spuchniętym oczkiem do mnie zamrugałaś

Szliśmy w nowe życie z namaszczeniem Bożym

Spędziliśmy miesiąc miodowy nad morzem

Potem nam się śliczna córka urodziła

A dzisiaj już popatrz , studia ukończyła

Chce wychodzić za  mąż , chce mieć swoje dzieci

I znów czas jej szybko tak jak nam przeleci

 

Jesteś panią domu, naszego , własnego

Tego wyśnionego i wymarzonego

Zbudowaliśmy go w ciężkiej pracy znojnej

Mieszkamy w nim teraz przy ulicy Polnej

 

Chcę być zawsze z tobą moja mamciu droga

Bo ty jesteś dla mnie stworzona przez Boga

Chcę cię zawsze kochać , zawsze brać w ramiona

Bo ty jesteś dla mnie  przez Boga stworzona

 

Chcę byś żyła długo , szczęśliwa jak w niebie

Bo chyba też Pan Bóg , stworzył mnie dla ciebie

Nie martw się za wiele o swego mężusia

On ci zawsze powie- Mamcia, usia, siusia

T. Łuczuk

 

N I E   Z A P O M N I J

 

Jakże szybko w małżeństwie lata upływają

Gdy jest zgoda, harmonia i gdy się kochają

Niby tak niedawno w kościele klękali

Przed obliczem Boga miłość przysięgali

 

Teraz wspominają tamte piękne lata

Gdy słyszą jak dziecko mówi- mama , tata

I w pamięci zostają rocznice i święta

Z których bardziej się Srebrne Wesele pamięta

 

Ta rocznica z reguły tak szybko przychodzi

Aż dziw ,że już tyle , a oni są młodzi

Jeszcze snują plany i nie wierzą sami

Że już od niedawna zostali,, dziadkami’’

 

I muszą się spieszyć ,czasu nie marnować

By wszystkie zamierzenia swe zrealizować

Wykorzystać życie póki jest się młody

Bo następną rocznicą będą Złote Gody’’

 

Lecz gdy doczekają tej pięknej rocznicy

Dużo wody upłynie w naszej ,,Sąsiecznicy ‘’

Przeminie ćwierć wieku jakby oka mgnienie

I po wszystkich rocznicach zostanie wspomnienie.

 

T.Łuczuk

 

 

 

 

M G I E Ł K A

 

Czekałem na Ciebie nocą

We śnie a Ty jak mgiełka

Sunęłaś ku mnie złocąc

Ślady na sosny igiełkach

 

Opadłaś na mnie kroplami

Chłód rozsiałaś w około

Byliśmy we mgle sami

Kładłaś mi rosę na czoło

 

Marzyłem by być wietrzykiem

I płynąć obok- razem

Uciec do krainy dzikiej

Z Twoim mgielnym obrazem

 

I na łonie Kupidyna

Być w objęciach Erosa

Ja w roli Apollona

A Ty naga i bosa

 

Bożek wiatrów złośliwy

Dmuchnął mi prosto w lica

Mgielny obrazek fałszywy

Rozpłynął się jak mgławica…

T.Łuczk

 

 

 

T Ę S K N O T A

 

Wyjeżdżasz w podróż za granicę

Na wielką wyspę hen za morze

Gdy będziesz zwiedzać jej stolicę

To ja sam do snu się ułożę

 

Będę Cię widział w nocy we śnie

Jak śmiejesz się zadowolona

I zbudzę się raniutko- wcześnie

Myśląc ,że leżysz przytulona

 

Co dzień będę liczył godziny

Zacznę rozmawiać sam ze sobą

-O, jakże brak mi mej Haliny

I wciąż myślami będę z Tobą

 

W nocy nad ranem i w południe

W porze śniadania czy herbatki

W domu bez Ciebie co raz trudniej

Jestem jak dziecko bez swej matki

 

Czekam na dzień twego powrotu

Gdy powiesz- ,,nie ma to jak w domu’’

A pobyt? -,,nie było kłopotu

Za roczek jadę nie mów nikomu’’

T. .Łuczuk

 

 

 

P O C A Ł U N E K

 

Podeszłaś do mnie raniutko

Jak zjawa senna, duszek

Dotknęłaś ręką leciutko

Poczułem paluszka opuszek

 

Musnęłaś mnie ciepłym oddechem

Oblałaś swoim dotykiem

Jesteś ,ze szczerym uśmiechem

Poczułem Twój smak językiem

 

Dajesz mi wargi gorące

Serce otwierasz szeroko

Me oczy zamglone , błądzące

Wpatrzone w Ciebie , głęboko

 

Swym ciepłem owijasz powoli

Czułością , zazdrością chciwą

A ja się upajam do woli

Miłością twą , wiecznie żywą

 

Biorę w niewolę twe dłonie

Jesteś przy mnie blisko

Serce łomoce mi ,płonie

Jak gdyby ogromne ognisko

 

Całuję Cię mocno i czule

-Mamciu ,Ty moja kochanko-

Podnieś leciutko koszulę

I usiądź na moje kolanko…

T.Łuczuk

 

 

 

ROZKAZY

 

Przytulaj mnie do siebie

Mów mi czasem do ucha

Chcę być bliziutko ciebie

Powiedz czy ty mnie słuchasz?

 

Przysuń się bliżej do mnie

Nie bądź taki leniwy

I daje gorący ogromnie

Swój pocałunek chciwy

 

Obróć się do mnie powoli

Słyszę znów głos nad głową

Chodź troszkę poswawolić

Ze swoją lepszą połową

 

Czuję jak ręce twoje

Po moim ciele grasują

Nie wiesz co robi dwoje

Kiedy do siebie pasują?

 

Połóż tu swoją rękę

Uszczypnij mnie w pośladek

Co tak wysuwasz szczękę

Jak jakiś stary dziadek

 

Nie kręć się jak baletnica

Mów do mnie miłe słowa

Takie rozkazy zazwyczaj

Wydaje moja połowa

T.Łuczuk

 

 

DOBRE   RADY  

 

Jeszcze jako dziecię małe

Matka mi dawała rady

Niektóre co spamiętałem

Wypiszę oto przykłady;

 

Myj się rano i wieczorem

Szoruj ciało aż brud zginie

Przed snem odmawiaj paciorek

Ręce trzymaj na pierzynie

 

W zimie ciepło się ubieraj

Abyś nie dostał kataru

W rękaw nosa nie wycieraj

Bo sztywnieje z tego smaru

 

Zawsze prosto siedź przy stole

Nie podpieraj się rękami

Gdy cię z głodu w dołku kole

To jedz małymi kęsami

 

Swych rodziców nie okłamuj

I ucz się tylko dla siebie

Nigdy też się nie załamuj

Nawet gdy będziesz w potrzebie

 

Gdy dorośniesz bądź uczciwy

By nikt przez ciebie nie płakał

Wspieraj słabych, nie bądź chciwy

Miej szacunek dla zwierzaka

 

Gorzko zarób, słodko zjadaj

-Przestrzegała moja matka-

To jest żelazna zasada

Wychowania  małolatka

T.Łuczuk

 

 

C H C I E J B A

 

Chcę z tobą szczęście dzielić

Nie może być moje tylko

Każdym promykiem nadziei

Minioną radosną chwilką

 

Nocką miłosnych uniesień

Ptaków rannych śpiewem żywym

Każdym dniem co życie niesie

Tym radosnym i kłótliwym

 

Otwartością szczerozłotą

Kiedy chęci i ochota

Swą mądrością i tęsknotą

Każdym okruchem żywota

 

Sekretem i tajemnicą

Koniecznie miłą dla ucha

Spodenkami i spódnicą

Partnerską pogodą ducha

 

Dzielić chcę swoje marzenia

Dni wesołe smutną nudę

Odrzucić wszelkie cierpienia

Wyciąć zazdrość i obłudę

 

Podzielić się przyjemnością

Bycia razem na tym świecie

Zwykłą szarą codziennością

Bo to sens małżeństwa przecież..

 

T.Łuczuk

 

 

S M U T N A P A N I

 

Czemuś pani taka smutna

Jak wierzba płacząca

Blada jak dusza pokutna

Pochmurna i milcząca

 

Czemu na pani twarzy

Uśmiech już nie gości

Tylko marsowe obrazy

Zaciętości i złości

 

Czemu mruczysz pod nosem

I gromy wzrokiem rzucasz

Odpychasz swoim głosem

Wielbiciela zasmucasz

 

Czy ci pani nie szkoda

Traconej wesołości

Wszak jesteś jeszcze młoda

Korzystaj z tej młodości

 

Radość ci wyjdzie na zdrowie

I od smutku odgrodzi

Znasz takie przysłowie

-Złość piękności zaszkodzi-

 

Podnieś czoło do góry

Złóż usta do uśmiechu

A precz odejdą chmury

I będziesz -,,warta grzechu''.

T.Łuczuk

 

 

 

M A L E Ń S T W O

 

Tak to już w życiu się układa

I taki czas przychodzi

Że ludzkim losem Pan Bóg włada

Obdarza nas cudem narodzin-

 

Gdy od miłego aktu poczęcia

Upłyną trzy kwartały

To z niewidocznej postaci dziecięcia

Urodzi sięczłowiek mały

 

Przychodzi na świat w męce i bólu

-Kobiety wy o tym wiecie-

Szybko urasta do rangi króla

Jest najważniejszy na świecie

 

Rodzice dwoją się i troją

By nie zbywało na niczym

I w głębi serca trochę się boją

Po kim charakter odziedziczy

 

Będzie jak ojciec albojak matka

Albo, -co daj mu Boże-

Dziedziczyć będzie charakter dziadka

-A to mu w życiu pomoże -

 

A kiedy miną beztroskie lata

I Bożą wolę poczuje

Los mu nowego figielka spłata

I znowu brzuszek zmajstruje

T.Łuczuk

 

 

 

 

R O D Z I N K A

 

Jeśli masz w rodzinie jakąś czarną owcę

A przy niej taką samą nieciekawą trzodę

To nie dogodzisz nigdy , zawsze będziesz w kropce

Choć byś im nawet dupę posmarował miodem .

 

Będą ci próbować strugać na łbie kołki

Obgadywać, zazdrościć, podsłuchiwać, mieszać,

Straszyć, że to ty komuś kopiesz jakieś dołki

Żeś wszystkiemu winien, nic tylko się wieszać.

 

Lecz to są same brednie i wymysły głupie

Co ulęgły się chyba w jakiejś chorej głowie

Na myśl o tym aż skóra marszczy się na dupie

A na te bzdury jest tylko jedyna odpowiedź

 

Nie życz drugiemu co tobie niemiło

Bo każdy kij ma dwa końce

Doceń , co się dla ciebie dobrego zrobiło

I podziękuj, a nie obwiniaj swojego obrońcę...

 

T. Łuczuk

 

G A C H

 

Przysłowie powiada ,że miłość zaślepia

I gdy cię dopadnie chodzisz jak pijany

Od rana w jej okno swoje oczy wlepiasz

A po nocnych torturach jesteś niewyspany

 

Nie zważasz w ogóle, że jest to mężatka

A przecież są jakieś granice

Nie słuchasz mądrych rad swojego tatka

I włazisz jak gach pod spódnicę

 

Masz w nosie rodzinę , nie dbasz o pozory

Nie widzisz nikogo prócz swojej wybranki

I chociaż cię dewotki wzięły na ozory

Ty byś na kolanach szedł do swej kochanki

 

Myślisz żeś Boga uchwycił  za nogi

O niej nie pozwalasz mówić słowa złego

Nie wierzysz ,że mogłaby przyprawić ci rogi

I bez słowa, od ciebie odejść do innego

 

Pamiętaj o jednym stary kawalerze

-Ja nie chcę ci nic doradzać-

Gdy żona ,prócz męża innego wybierze

To będzie i ciebie zdradzać

T.Łuczuk

 

 

 

W S P O M N I E N I E

 

Przyszła do ciebie we śnie

Stanęła przed oczyma

Zabrała mi Cię za wcześnie

Nie mogłem jej powstrzymać

 

Już odszedłeś ode mnie

Miły mój- ukochany

I do krainy ciemnej

Zostałeś powołany

 

Los tą okrutną chorobą

Wydał wyrok na ciebie

Cierpiałam razem z tobą

Szukałam ratunku w niebie

 

Bóg skrócił męki Twoje

-Taka jest wola Jego-

On złączył nas oboje

Teraz zabrał jednego

 

Ja wciąż sobie powtarzam

-Jesteś tu- po sto razy

I w myślach swych odtwarzam

Życia wspólnego obrazy

 

Rozmawiam z Tobą w sekrecie

A Ty mi przypominasz

-Nie jesteś sama na świecie

Zostawiłem Ci syna…-

 

T. Łuczuk

 

 

 

R A P S O D

 

Już mi w pamięci pozostanie

Na długie lata

Dziwne ostatnie pożegnanie

Mojego brata

 

W odkrytej trumnie leży

Wychudłe ciało

Przy nim aż trudno wierzyć

Ludzi tak mało

 

Tylko najbliższa rodzina

Matka strapiona

Ostatni raz żegna syna

Dzieci i żona

 

Jakże wymownie cicha

Ostatnia droga

Ta ścieżka kręta i licha

Wiedzie do Boga

 

Okrutnik co chciał Ciebie

Pochować skrycie

Nie lubił nigdy sam siebie

I Ciebie należycie

 

Czy z tych co są w żałobie

Ktoś Ciebie kochał ?

Bo nikt przy Twoim grobie

Głośno nie szlochał…

T.Łuczuk

 

 

R O Z S T A N I E

 

Musisz odejść z życia mego

-Ty sieroto swego losu-

Bo to jest jedyny sposób

Żeby oddalić ,,Obcego’’

 

Wątpię czy Ty mnie kochałeś

To nie była miłość czysta

Tej nie daje egoista

Ty wolności zawsze chciałeś

 

Nie umiałeś stworzyć domu

Ni ciepła dla swej rodziny

Wciąż szukałeś u mnie winy

Ja płakałam po kryjomu

 

Nie chcę patrzeć już za siebie

Szyderstwo i kpina boli

Zabiłeś miłość powoli

I już nie ma jej dla Ciebie

 

Nie przestrzegałeś praw Boga

Nie umiałeś żyć -,,jak człowiek’’

Może ktoś Ci kiedyś powie

Gdzie skręciła Twoja droga

 

Zamknę szczelnie drzwi za Tobą

Wiem ,że to nie moja wina

Będę odtąd żyć dla syna

On najdroższą mi osobą

T.Łuczuk

 

 

U W A Ż A J

 

Już tak pięknie było , już idylla trwała

Z pracy się wróciło , ona buzi dała

Całowałem czule , mocno przytulałem

Rozczochraną głowę zawsze uściskałem

 

Ale  co jest dobre , zaraz szybko mija

A  kto chce uderzyć , zawsze znajdzie kija

I skąd taka dzika złość się w niej wyzwala

Gdy próbuję zagadać ,to mówi ,,spierdalaj’’

 

Choć już długo się staram aby była inna

Ona jeszcze nigdy nie czuła się winna

I słowa przepraszam- z siebie nie wykrztusi

Ona jest w porządku ,ona nic nie musi

 

Lecz to postępowanie jest na krótką metę

Ja jakoś wytrzymam seksualną dietę-

Te nieme obiadki przy pustym stoliku

A ty się  kiedyś obudzisz ,lecz z ręką w nocniku.

 

T.Łuczuk

 

 

J E S T E Ś       

 

Pełno ciebie w całym domu

Jesteś w kuchni i w łazience

Ładnie ci w letniej sukience

Gdy jesz ciastka po kryjomu

 

Jesteś gdy w fotelu siedzisz

I dziergasz swoją robótkę

Buzię zamykasz na kłódkę

Nie udzielasz odpowiedzi

 

Jesteś rano i wieczorem

W niedzielę i dzień powszedni

Czujesz moment odpowiedni

Gdy ciało chętne i skore

 

Jesteś nawet gdy cię nie ma

Bo na mnie o każdej porze

W mieszkaniu czy też na dworze

Działa twoja- ,,anatema’’

 

Jesteś mi drogą osobą

Droższą niż najdroższy kamień

Ja przysięgi swej nie złamię

Bo tyś moją jest ,,chorobą’’

 

Jesteś dla mnie Bożym darem

Takim darem-prosto z nieba

Dostałem co było trzeba

Za miłość- a nie za karę.

 

T.Łuczuk

 

J A W A

 

Ty  mi nie patrz w oczy kiedy się obudzisz

Próżno szukasz smutku u mojego lica

Jam niewolnik nocy gdy się ze mną trudzisz

Tyś powolna woli mojej- Niewolnica

 

Gdy patrzę na ciebie śmieją mi się oczy

-Czuję jak uderza mnie gorąca woda

A ciało napięte chce z,, klatki ‘’ wyskoczyć

Nazbyt mnie poraża twa ranna uroda

 

Ciepło twego ciała- niebiański pieszczoty

-Kiedy żywy ogień mi w sercu rozpalasz-

Niwelują kłótnie, swary i zgryzoty

Których jad zatruwa i miłość powala

 

Polubiłem rozkosz gdym cię miał- wybrankę

Szczęśliwy być z tobą tylko moja droga

Dziękuję ,że taką dostałem kochankę

Chwalę traf szczęśliwy oraz Pana Boga…

T. Łuczuk

 

 

CÓRKA -

 

 

Byłaś taka malutka gdy się urodziłaś

A jak wielką radość wtedy nam sprawiłaś

Wyglądałaś jak ptaszek , jak jaskółka mała

Która się z jajeczka na świat wydostała

 

Dla nas byłaś wtedy tłuściutką kuleczką

Takim małym człowieczkiem, kochaną córeczką

Chociaż swoim płaczem dałaś nam popalić

Nie trwało to długo, trzeba cię pochwalić

 

Jakoś tak szybko z tych pieluch wyrosłaś

Nim minęło lat kilka już tornister niosłaś

I któż by wtedy pomyślał że z tego dzieciaka

Wyrośnie śliczna panna, będzie mieć chłopaka

 

Co będzie się dwoił, troił i narażał

Byś zgodziła się razem z nim iść do ołtarza

I dzieliła z nim troski i małżeńskie łoże

Abyś była szczęśliwa tak jak tylko możesz

 

I nie zaznała nigdy niedoli, cierpienia

Płaczu, kłótni, bijatyk i upokorzenia

Żeby miłość gościła w tym małżeńskim związku

Mimo coraz większych trudów, obowiązków

 

Bo już takie jest życie, taki dopust boży

Że małżeństwo każdemu kaganiec nałoży

Wpędzi w obowiązki, wychowanie dzieci...

-Lecz po co biadolić, czas tak szybko leci

 

Że nim się obejrzysz za latek niewiele

Ty będziesz swemu dziecku wyprawiać wesele

Powiesz wtedy do siebie- jak to przeminęło

Teraz ja będę babcią- koło się zamknęło

 

Ale co tam , nieważne co i kiedy będzie

Ważne co tu się dzieje dookoła , wszędzie

Dzisiaj nasza córeczka już za mąż wychodzi

Więc życzmy jej szczęścia Wiwat Państwo Młodzi

 

T.Łuczuk

 

 

 

 

 

O P O W I E Ś Ć

Prawdziwa

 

 

Zapytał mnie wnuczek jak Babcię poznałem

Więc po krótkim namyśle tak mu powiedziałem

Dobrze słuchaj a będziesz miał frajdę niemałą

Opowiem od początku historyję całą

 

Dawno temu gdy byłem jeszcze dosyć młody

I wchodziłem na kręte życia mego schody

Na swej drodze przypadkiem spotkałem ,,dzieciaka’’

Nieśmiałą blond dziewczynkę- ,,udałem Kozaka

 

-Może podwieżć kawałek- pytam młodą damę

-Tak- to wskakuj na rower i siadaj na ramę

Dziewczynka bez wahania koło mnie usiadła

A mnie oddech zaparło i twarz mi pobladła

 

Jechałem wprost przed siebie na nic nie zważając

Jak z zagonu kapusty wypłoszony zając

Com po drodze powiedział nic nie pamiętałem

Ocknąłem się dopiero gdy się z nią żegnałem

 

Nazajutrz powtórzyła się historia cała

Gdym przyjechał w to miejsce ona już czekała

Potem znów kilka razy stała na poboczu

Nagle na parę latek straciłem ją z oczu

 

Myślałem o niej stale gdzie jest , co się stało

Nie śmiałem sam jej szukać i tak pozostało

Aż tu nagle gdy w wojsku odbywałem służbę

Ujrzawszy ją uznałem to za dobrą wróżbę

 

Znów oddech mi zaparło pokraśniały lica

To nie była dziewczynka ale już pannica

I ona mnie poznała lecz nie uszła drogi

Bo z wrażenia plątały jej się obie nogi

 

A ja przed nią stanąłem jak posąg z kamienia

I nie mogłem przypomnieć nawet jej imienia

Potem wszystko już poszło bez bólu i gładko

Bo przede wszystkim miłość była naszą swatką

 

Po ślubie na stancyi mieszkaliśmy krótko

Twoja mamusia była dziewczynką malutką

Po latach kiedy mama twa wydoroślała

W rodzinie pojawiła się pociecha mała

 

I dziś swemu dziadkowi zadaje pytania

Tyczące komputerów i sztuki czochrania

I po kim ta ciekawość w młodzieńczym rozumie

Czy po dziadku ? ja tego wyjaśnić nie umiem .

 

T. Łuczuk

 

 

JADZIA I ZDZICHO

 

Różne bywają życia koleje

I nie każdemu samotność sprzyja

Lecz miłość zawsze serca rozgrzeje

Gdy on jest wolny - ona niczyja

 

Ździcho wyznawał taką zasadę

-Żadna nie weźmie mnie pod swój but-

Lecz na zakupach - spojrzał za ladę

I oto wtedy zdarzył się cud

 

Nie można było już poznać Ździcha

Nie spał i chodził jakby ,,oczadział ''

Nie jadł- nie wypił nawet kielicha

Tak go miłością ,, zatruła '' Jadzia

 

Choć mu do kobiet biło serduszko

To kawalerski stan uszanował

Lecz kiedy ciepłe powąchał łóżko

Z pachnącą Jadzią- skapitulował

 

Tak mu ta miłość weszła do głowy

,,Aż zajarzyło ''- że to jest chore

Wtedy pierścionek zaręczynowy

Na palec włożył jej nad jeziorem

 

Od kiedy jest już ,,po pierwszej próbie ''

Niechętnie sam się do łóżka kładzie

Ale od dzisiaj gdy jest po ślubie

Co wieczór będzie miał swoją Jadzię

 

Nie powie- jestem stanu wolnego

Bo pod przysięgą podpis złożony

,,Pod pantofelkiem'' szepnie dlaczego

Już zawsze muszę- słuchać się żony -

 

T.   Łuczuk