C Z A S
Widziałem ciebie we śnie – w parku
Samotnie na ławce siedziałaś
A wokół ciebie mnóstwo zegarków
I ty je kolejno zatrzymywałaś
Miałaś na ręku ogromny budzik
Co tykał głośno jakby stękał
Podszedł do ciebie mały ludzik
Miał dwie wskazówki w obu rękach
Powiedział grubym głosem śmiało
Nie uda ci się mnie wykołować
To się nikomu nie udało
I tobie radzę nie próbować
Czas co przemija możesz odbijać
Na kadrze filmu lub fotografii
Ale zatrzymać mnie gdy przemijam
Tego dokonać nikt nie potrafi
-Co to za ludzik? Pytasz cicho
-To czas przebrany za człowieka
Takie ruchliwe małe licho
Co nie postoi tylko ucieka
Gdy otworzyłem oczy dniało
Noc pod naporem dnia poległa
Nad moja głową cos tykało
Wskazówka czasu dalej biegła
Tadeusz Łuczuk
S Z E P T Y
Choć spokojem tryskam wszystek
Często złość we mnie wybucha
Więc wyznanie osobiste
Chcę ci wyszeptać do ucha
Nie wbijaj sobie do serca
Wszystkich moich złośliwości
Bo ja nie jestem szyderca
Wyzuty całkiem z miłości
Próbuję cię rozweselić
Ale ty przekręcasz słowa
Nie chcesz ze mną śmiechu dzielić
Tylko za złością się chowasz
A ja zawsze pierwszy tobie
Życzliwą rękę podaję
Ty zaś dusisz złości w sobie
I obrażoną udajesz
Choć mam wyrzuty sumienia
-Tu nie bez winy się czuję-
Proszę- schowaj złość w kieszeniach
Bo miłość i zgoda buduje
T. Łuczuk
Z A Z D R O Ś N I C A
Każdy ma ,,mola '' swojego
I swoje małe słabości
Lecz niema nic gorszego
Od chorobliwej zazdrości
Żonka swojemu mężowi
Potrafi zatruć życie
Kiedy wbrew rozsądkowi
Zaczyna go śledzić skrycie
Nieraz narobi kłopotów
Trawiona obłędem zazdrości
Bo nie odróżnia zalotów
Od zwykłej uprzejmości
-Dlaczego mrugałeś okiem
Do tej chudej blondyny?
Specjalnie siedziałeś bokiem
By stroić głupie miny
-Patrzyłeś na nią z ukosa
Ty rozpustniku stary
Ja mam dobrego nosa
Wyczuję twoje zamiary
Tak wszędzie wietrząc zdradę
Już sama sobie nie wierzy
A ja mam dla niej radę
Niechaj się w piersi uderzy
I niech nie będzie swatką
Lecz zmieni się zawczasu
Bo swoją dziwną gadką
Wywoła wilka z lasu
T. Łuczuk
Z Ł O Ś N I C A
Nie lubię kiedy jesteś zła
Nie wiem co robić w takiej chwili
Próbuję robić co się da
I chcę do ciebie się przymilić
Powiedzieć jakieś miłe słowo
-By sytuację rozładować-
Czekam by miły śmiech na nowo
Na twojej twarzy obserwować
I tak się krzątam,tak zabiegam
-By wszystko tak jak wczoraj było-
I kłótni z tobą się wystrzegam
Chcę by to szybko się skończyło
I żebyś była znów wesoła
-A nie pochmurna , pełna złości-
I wokół ciebie , dookoła
Same radości - przyjemności
Więc zapamiętaj tę przestrogę
-Może ci troszkę życie osłodzi-
Do czasu tylko ulegać mogę
A nadmiar złości piękności szkodzi.
T . Łuczuk
P O W I E D Z M I
-Powiedz czy mnie kochasz?
Pytasz z rana , miło
-Bo jakoś niedobrze
W nocy mi się śniło
Uciekałeś ode mnie
Ja cię doganiałam
Obudziłam się mokra
Prawie nic nie spałam
Nie powiem ci niczego
Co byś nie wiedziała
I nic nie usłyszysz
Boś wszystko słyszała
Chociaż cię zapewniam
W oczy się wpatrujesz
Pytając zalotnie
-Czy nie oszukujesz ?
Gdy wieczorem pytasz
Czy lubisz mnie jeszcze ?
To po plecach mi zimne
Przelatują dreszcze
Bo moje zapewnienie
Na nic się tu zdaje
Ty zaraz odpowiesz
-Tak ci się Wydaje.
T .Łuczuk
C H C I A Ł B Y M
Chciałbym powiedzieć ci coś miłego
Tak bezpośrednio, do ucha twego.
Szeptem najcichszym, mową gruchania-
By nikt nie słyszał tego szeptania.
Chciałbym byś zawsze obecna była
Przy mnie, wesoła, szczęśliwa, miła.
Oddałbym wszystkie bogactwa ziemi
By cię oglądać oczami swemi.
Chciałbym całować, dotykać dłoni
I swym ramieniem od złego chronić
Przed nienawiścią i przed chorobą
Byś była pewna ,że jestem z tobą.
Chciałbym by ci się drzewa kłaniały
A ptaki śpiewem rozweselały
I słysząc rano ptasie śpiewanie
Nie śpieszyła się z wstawaniem.
Chciałbym cię jeszcze o jedno prosić
Bym mógł cię czasem na rękach nosić
I chciałbym w końcu by nie było rozstań
A jaka jesteś, taka pozostań.
T. Łuczuk
M O J E S E R C E
Oto, czy ja ciebie miłuję
Nie musisz martwić się kochanie
Codziennie mocno cię całuję
I daję serce w posiadanie
Masz w moim sercu miejsce swoje
-Ciepłe, przytulne siedlisko-
Szczerą miłością je ustroję
Bo chcę byś była blisko
Zawsze, kiedy będę w potrzebie
Gdy serce będzie słabiej biło
Ciągle co drugi raz dla ciebie
Choćby potwornie się męczyło.
A oprócz miejsca w moim sercu
Wrytego w pamięć wizerunku
Na ustach twych jak na kobiercu
Składam bukiety pocałunków
Kiedy obejmę ciebie czule
Przytulę mocno twoje ciało
Czuję twe ciepło przez koszulę
I ciągle mi ciebie za mało.
Gdy odwzajemniasz me uściski
I dłonie zaplatasz za szyję
To śmiech twój i radosne piski
Cieszą- i wtedy wiem ,ze żyję..
T. Łuczuk
BUKIECIK
Podarowałeś mi bukiecik
Goździki kolorowe
I miedzy kwiatami bilecik
Z napisem dla królowej.
Zdziwiona pytam czule
A cóż to za zwyczaje
Przecież ty w ogóle
Bukietów mi nie dajesz.
Zresztą nie pamiętam
Byś dał mi kiedyś kwiatek
Choć nasze małżeńskie pęta
Trwają już parę latek.
Tulę bukiecik do twarzy
I zapach kwiatów chłonę
Wzdycham-zaczynam marzyć
Rozczulam się i płonę
A ty wzrokiem mnie badasz
I stoisz zaskoczony
dziwnie usta układasz
Chcesz cos rzec do żony
Wyduszasz słowa nieśmiałe
Bojaźliwe i zwiędłe
MAMCIU gdy pokochałem
TO zawsze cię KOCHAĆ BĘDĘ...
Tadeusz Łuczuk
W Y B A C Z M I
Do ciebie moja duszko
Prośby swoje zanoszę
Jeślim ci zranił serduszko
-Wybacz mi proszę
Że ci nie prawię komplementów
I kwiatów nie przynoszę
I że nie daję ci prezentów
-Wybacz mi proszę
Że nieraz będąc pod wpływem
Na ciebie głos podnoszę
Te ostre słowa kąśliwe
-Wybacz mi proszę
I uszczypliwe uwagi
-Może właściwe po trosze-
Na temat twojej nadwagi
-Wybacz mi proszę
Że łezkę czasem uronisz
Zamiast przeżywać rozkosze
Że nie całuję twych dłoni
-Wybacz mi proszę
I to ,że mimo twych zalet
Na rękach cię nie noszę
I po jarmarkach nie chwalę
-Wybacz mi proszę
Gdy wyznam już winy swoje
I klęczącego mnie zobaczysz
Czy wtedy zmięknie serce twoje
-Czy mi wybaczysz?
T.Łuczuk
O B RAZ E K
Podaj mi swoją dłoń
Podaj mi obie ręce
A ja pochylę skroń
I ucałuję w podzięce
Tę niepozorną rączkę
I ten paluszek
Ubrany w złotą obrączkę
Niczym kwiatuszek
Paluszki które grożą
-Żeby ci nie odbiło-
I linie które tworzą
Literę ,,M''- jak miłość
Tak mocno ucałuję
Z wewnętrznej strony
I ciche słowo dziękuję
Szepnę do ucha żony
Za to , że już tyle lat
Jesteśmy razem
Bo ja mimo mych wad
Czczę ciebie- jak obrazek.
T. Łuczuk
C Z U J K A
Leżysz obok śpiąca
Na wpół rozkopana
Mnie ze snu wytrąca
Ten obrazek z rana
Śpisz jako królowa
Na czterech poduszkach
Rozczochrana głowa
I kolczyki w uszkach
Na szyi łańcuszek
Ze znakiem zodiaku
Falujący brzuszek
Dotyka ,,zderzaków''
Patrzę tak zdrętwiały
Nie chcę cię obudzić
Bo widok wspaniały
Ciągle mnie nie nudzi
Lecz skąd możesz wiedzieć
-Co mnie bardzo trapi-
By przez sen powiedzieć
-Co się na mnie gapisz''
T. Łuczuk
B Y L E R A Z E M
W młodości miłość- to obrońca
Kiedy obuchem wali w ciemię
A pierwszy raz - to promyk słońca
Co wczesnym rankiem budzi ziemię
Ja - kiedy ciebie już ujrzałem
To wszystkie zmysły mi zagrały
Choć młody- już dobrze wiedziałem
Że w mych uczuciach będę stały
Będę miał w życiu tylko ciebie
-Prócz wiary w Boga jedynego-
Przecież gdy miłość jest w potrzebie
Znajdzie do pary - kochanego
Jesteśmy razem od lat młodych
-Młodszych nawet niż kazał Bóg-
Ja przed obliczem twej urody
Miłosny przekroczyłem próg
Odtąd sekretów swych nie skrywam
I nie okradam cię z tajemnic
Swe myśli przed tobą odkrywam
Jak flakon perfum- lub pojemnik
Teraz by nie psuć szczęśliwości
Cytuję tutaj znaną frazę
By dalej było jak w młodości
-Niech będzie co chce - byle razem..
T. Łuczuk
R U T Y N A
Kiedy wyczujesz moja droga
Że miłość zmienia się w rutynę
To nie proś wtedy Pana Boga
By pomógł ci znaleźć przyczynę
Lecz najpierw od siebie zaczynaj
I oceń swe postępowanie
Może to właśnie twoja wina
Że nie potrafisz rzec - ,,kochanie’’
Dlaczego jesteś taki smutny
Chodź ucałuję ciebie czule
Uśmiechnij się ,nie bądź okrutny
Tylko ty jesteś moim królem ''
A jeśli nie pomogą słowa
Ni uśmiech od ucha do ucha
To niechaj cię nie boli głowa
Lecz przemów mu prosto do brzucha
Dotrzyj do serca przez żołądek
Przygotuj jakieś smaczne danie
I wokół siebie zrób porządek
Zobaczysz co się wtedy stanie
Powróci atmosfera miła
Czułość i rodzinne szczęście
Powie ci żeś go zaskoczyła
I czy nie można by tak częściej
Bo niema nic gorszego w związku
Od przyzwyczajeń rutynowych
Wykonywanych z obowiązku
I często tylko do połowy
T. Łuczuk
TWÓJ
Pamiętam miłe chwile
Młodych lat
Kiedy byłem ,,motylem''
A ty kwiat
Biało-różowe płatki
Tworzyły pąk
Pył aksamitny, gładki
I dotyk rąk
Godziny krótkie-jak
Mrugnięcie oka
I szepty czułe-tak
Ja kocham
Serca bliskie omdlenia
Miłosny znój
Gorące zapewnienia-
Jestem twój ...
Będziemy razem szli
Ja i kwiat
Do końca naszych dni
Drugie trzydzieści lat.
T. Łuczuk
POSŁUCHAJ
Posłuchaj co ci powiem
Moja duszko kochana
Serce mi ciąży ołowiem
Gdy jesteś zapłakana
A twoje oczy - czerwone
Pod powiekami skryte
Gubią łez krople słone
Żalem do dna przeszyte
Na ustach ślady soli
Wydają posmak słony
Wtedy bardzo mnie boli
Twój cichyszloch tłumiony
Rozklejam się i mięknę
Serce do gardła skacze
Czuję że zaraz ,,pęknę''
I razem z tobą zapłaczę
Dlatego- duszko moja
Najlepsza ma pociecha
To - kiedy buźka twoja
Wdzięczy się i uśmiecha.
T. Łuczuk
PREZENT
Nie przypominaj mi daty
I wieku nie przypominaj
Nie jestem już ta sprzed laty
Młoda wesoła dziewczyna
Choć prawisz mi komplementy
-Że jestem ciągle młodą-
To dajesz mi prezenty
Związane z moją urodą
Ja wiem że czas – szyderca
Kpi sobie z kosmetyki
Że ten niewinny ,,morderca''
Młodych zmieni w ,,antyki ''
Zapewniam cię moja miła
Głośno wyraźnie i szczerze
-Jesteś piękniejsza niż byłaś
Jeśli się ładnie ubierzesz-
Na dowód w piersi rękami
Uderzam się obiema
I daję siebie z kwiatami
Lepszego prezentu niema.
T. Łuczuk
DOTYK
Nie wierzysz mi że jestem chora
Że cierpię i przeżywam męki
Ze nie potrzeba mi doktora
Tylko dotyku twojej ręki
Co działa na mnie jak narkotyk
I jak balsam koi cierpienie
Gdy czuję twojej ręki dotyk
To spływa na mnie ukojenie
Możesz mi rękę kłaść na czole
Lub na moich piersiach-kochanie
Ale wiesz że najbardziej wolę
Gdy mi ją kładziesz na kolanie
Wtedy mi dreszcz błądzi po ciele
I mrówki słodko szczypią uda
Gdy twoja ręka coraz śmielej
Swoim dotykiem czyni cuda
Do życia nabieram ochoty
Tuląc się do twego serduszka
Chcę odwzajemnić twe pieszczoty
Wiesz że ,,imadło'' mam w paluszkach
A więc nie żałuj mi dotyku
Ni ciepła swojej ręki
Bo stracisz więcej- skurczybyku
I ty będziesz przeżywał męki
T.Łuczuk
D L A M O J E J M A M C I
Kiedy Cię poznałem byłaś jeszcze młoda
Świeża jak poranek , jak leśna jagoda
Powiedziałem wtedy – oto moja żona-
Ta jedna jedyna ,moja wymarzona
Chodziłem do Ciebie przez całe trzy lata
Aż stałaś się panną z tego małolata
A kiedy w kościele powiedziałaś – tak –
To mi przed oczami zawirował świat
Bo tak romantycznie wtedy wyglądałaś
I spuchniętym oczkiem do mnie zamrugałaś
Szliśmy w nowe życie z namaszczeniem Bożym
Spędziliśmy miesiąc miodowy nad morzem
Potem nam się śliczna córka urodziła
A dzisiaj już popatrz , studia ukończyła
Chce wychodzić za mąż , chce mieć swoje dzieci
I znów czas jej szybko tak jak nam przeleci
Jesteś panią domu, naszego , własnego
Tego wyśnionego i wymarzonego
Zbudowaliśmy go w ciężkiej pracy znojnej
Mieszkamy w nim teraz przy ulicy Polnej
Chcę być zawsze z tobą moja mamciu droga
Bo ty jesteś dla mnie stworzona przez Boga
Chcę cię zawsze kochać , zawsze brać w ramiona
Bo ty jesteś dla mnie przez Boga stworzona
Chcę byś żyła długo , szczęśliwa jak w niebie
Bo chyba też Pan Bóg , stworzył mnie dla ciebie
Nie martw się za wiele o swego mężusia
On ci zawsze powie- Mamcia, usia, siusia
T. Łuczuk
N I E Z A P O M N I J
Jakże szybko w małżeństwie lata upływają
Gdy jest zgoda, harmonia i gdy się kochają
Niby tak niedawno w kościele klękali
Przed obliczem Boga miłość przysięgali
Teraz wspominają tamte piękne lata
Gdy słyszą jak dziecko mówi- mama , tata
I w pamięci zostają rocznice i święta
Z których bardziej się Srebrne Wesele pamięta
Ta rocznica z reguły tak szybko przychodzi
Aż dziw ,że już tyle , a oni są młodzi
Jeszcze snują plany i nie wierzą sami
Że już od niedawna zostali,, dziadkami’’
I muszą się spieszyć ,czasu nie marnować
By wszystkie zamierzenia swe zrealizować
Wykorzystać życie póki jest się młody
Bo następną rocznicą będą – Złote Gody’’
Lecz gdy doczekają tej pięknej rocznicy
Dużo wody upłynie w naszej ,,Sąsiecznicy ‘’
Przeminie ćwierć wieku jakby oka mgnienie
I po wszystkich rocznicach zostanie wspomnienie.
T.Łuczuk
M G I E Ł K A
Czekałem na Ciebie nocą
We śnie – a Ty jak mgiełka
Sunęłaś ku mnie złocąc
Ślady na sosny igiełkach
Opadłaś na mnie kroplami
Chłód rozsiałaś w około
Byliśmy we mgle sami
Kładłaś mi rosę na czoło
Marzyłem by być wietrzykiem
I płynąć obok- razem
Uciec do krainy dzikiej
Z Twoim mgielnym obrazem
I na łonie Kupidyna
Być w objęciach Erosa
Ja w roli Apollona
A Ty naga i bosa
Bożek wiatrów złośliwy
Dmuchnął mi prosto w lica
Mgielny obrazek fałszywy
Rozpłynął się jak mgławica…
T.Łuczk
T Ę S K N O T A
Wyjeżdżasz w podróż – za granicę
Na wielką wyspę –hen za morze
Gdy będziesz zwiedzać jej stolicę
To ja sam do snu się ułożę
Będę Cię widział w nocy – we śnie
Jak śmiejesz się zadowolona
I zbudzę się raniutko- wcześnie
Myśląc ,że leżysz przytulona
Co dzień będę liczył godziny
Zacznę rozmawiać sam ze sobą
-O, jakże brak mi mej Haliny
I wciąż myślami będę z Tobą
W nocy nad ranem i w południe
W porze śniadania czy herbatki
W domu bez Ciebie co raz trudniej
Jestem jak dziecko bez swej matki
Czekam na dzień twego powrotu
Gdy powiesz- ,,nie ma to jak w domu’’
A pobyt? -,,nie było kłopotu
Za roczek jadę – nie mów nikomu’’…
T. .Łuczuk
P O C A Ł U N E K
Podeszłaś do mnie raniutko
Jak zjawa senna, duszek
Dotknęłaś ręką leciutko
Poczułem paluszka opuszek
Musnęłaś mnie ciepłym oddechem
Oblałaś swoim dotykiem
Jesteś ,ze szczerym uśmiechem
Poczułem Twój smak językiem
Dajesz mi wargi gorące
Serce otwierasz szeroko
Me oczy zamglone , błądzące
Wpatrzone w Ciebie , głęboko
Swym ciepłem owijasz powoli
Czułością , zazdrością chciwą
A ja się upajam do woli
Miłością twą , wiecznie żywą
Biorę w niewolę twe dłonie
Jesteś przy mnie blisko
Serce łomoce mi ,płonie
Jak gdyby ogromne ognisko
Całuję Cię mocno i czule
-Mamciu ,Ty moja kochanko-
Podnieś leciutko koszulę
I usiądź na moje kolanko…
T.Łuczuk
ROZKAZY
Przytulaj mnie do siebie
Mów mi czasem do ucha
Chcę być bliziutko ciebie
Powiedz czy ty mnie słuchasz?
Przysuń się bliżej do mnie
Nie bądź taki leniwy
I daje gorący ogromnie
Swój pocałunek chciwy
Obróć się do mnie powoli
Słyszę znów głos nad głową
Chodź troszkę poswawolić
Ze swoją lepszą połową
Czuję jak ręce twoje
Po moim ciele grasują
Nie wiesz co robi dwoje
Kiedy do siebie pasują?
Połóż tu swoją rękę
Uszczypnij mnie w pośladek
Co tak wysuwasz szczękę
Jak jakiś stary dziadek
Nie kręć się jak baletnica
Mów do mnie miłe słowa
Takie rozkazy zazwyczaj
Wydaje moja połowa
T.Łuczuk
DOBRE RADY
Jeszcze jako dziecię małe
Matka mi dawała rady
Niektóre – co spamiętałem
Wypiszę – oto przykłady;
Myj się rano i wieczorem
Szoruj ciało aż brud zginie
Przed snem odmawiaj paciorek
Ręce trzymaj na pierzynie
W zimie ciepło się ubieraj
Abyś nie dostał kataru
W rękaw nosa nie wycieraj
Bo sztywnieje z tego smaru
Zawsze prosto siedź przy stole
Nie podpieraj się rękami
Gdy cię z głodu w dołku kole
To jedz małymi kęsami
Swych rodziców nie okłamuj
I ucz się tylko dla siebie
Nigdy też się nie załamuj
Nawet gdy będziesz w potrzebie
Gdy dorośniesz bądź uczciwy
By nikt przez ciebie nie płakał
Wspieraj słabych, nie bądź chciwy
Miej szacunek dla zwierzaka
Gorzko zarób, słodko zjadaj
-Przestrzegała moja matka-
To jest żelazna zasada
Wychowania małolatka
T.Łuczuk
C H C I E J B A
Chcę z tobą szczęście dzielić
Nie może być moje tylko
Każdym promykiem nadziei
Minioną radosną chwilką
Nocką miłosnych uniesień
Ptaków rannych śpiewem żywym
Każdym dniem co życie niesie
Tym radosnym i kłótliwym
Otwartością szczerozłotą
Kiedy chęci i ochota
Swą mądrością i tęsknotą
Każdym okruchem żywota
Sekretem i tajemnicą
Koniecznie miłą dla ucha
Spodenkami i spódnicą
Partnerską pogodą ducha
Dzielić chcę swoje marzenia
Dni wesołe – smutną nudę
Odrzucić wszelkie cierpienia
Wyciąć zazdrość i obłudę
Podzielić się przyjemnością
Bycia razem na tym świecie
Zwykłą szarą codziennością
Bo to sens małżeństwa przecież..
T.Łuczuk
S M U T N A P A N I
Czemuś pani taka smutna
Jak wierzba płacząca
Blada jak dusza pokutna
Pochmurna i milcząca
Czemu na pani twarzy
Uśmiech już nie gości
Tylko marsowe obrazy
Zaciętości i złości
Czemu mruczysz pod nosem
I gromy wzrokiem rzucasz
Odpychasz swoim głosem
Wielbiciela zasmucasz
Czy ci pani nie szkoda
Traconej wesołości
Wszak jesteś jeszcze młoda
Korzystaj z tej młodości
Radość ci wyjdzie na zdrowie
I od smutku odgrodzi
Znasz takie przysłowie
-Złość piękności zaszkodzi-
Podnieś czoło do góry
Złóż usta do uśmiechu
A precz odejdą chmury
I będziesz -,,warta grzechu''.
T.Łuczuk
M A L E Ń S T W O
Tak to już w życiu się układa
I taki czas przychodzi
Że ludzkim losem Pan Bóg włada
Obdarza nas cudem narodzin-
Gdy od miłego aktu poczęcia
Upłyną trzy kwartały
To z niewidocznej postaci dziecięcia
Urodzi sięczłowiek mały
Przychodzi na świat w męce i bólu
-Kobiety wy o tym wiecie-
Szybko urasta do rangi króla
Jest najważniejszy na świecie
Rodzice dwoją się i troją
By nie zbywało na niczym
I w głębi serca trochę się boją
Po kim charakter odziedziczy
Będzie jak ojciec albojak matka
Albo, -co daj mu Boże-
Dziedziczyć będzie charakter dziadka
-A to mu w życiu pomoże -
A kiedy miną beztroskie lata
I Bożą wolę poczuje
Los mu nowego figielka spłata
I znowu brzuszek zmajstruje
T.Łuczuk
R O D Z I N K A
Jeśli masz w rodzinie jakąś czarną owcę
A przy niej taką samą nieciekawą trzodę
To nie dogodzisz nigdy , zawsze będziesz w kropce
Choć byś im nawet dupę posmarował miodem .
Będą ci próbować strugać na łbie kołki
Obgadywać, zazdrościć, podsłuchiwać, mieszać,
Straszyć, że to ty komuś kopiesz jakieś dołki
Żeś wszystkiemu winien, nic tylko się wieszać.
Lecz to są same brednie i wymysły głupie
Co ulęgły się chyba w jakiejś chorej głowie
Na myśl o tym aż skóra marszczy się na dupie
A na te bzdury jest tylko jedyna odpowiedź
Nie życz drugiemu co tobie niemiło
Bo każdy kij ma dwa końce
Doceń , co się dla ciebie dobrego zrobiło
I podziękuj, a nie obwiniaj swojego obrońcę...
T. Łuczuk
G A C H
Przysłowie powiada ,że miłość zaślepia
I gdy cię dopadnie chodzisz jak pijany
Od rana w jej okno swoje oczy wlepiasz
A po nocnych torturach jesteś niewyspany
Nie zważasz w ogóle, że jest to mężatka
A przecież są jakieś granice
Nie słuchasz mądrych rad swojego tatka
I włazisz jak gach pod spódnicę
Masz w nosie rodzinę , nie dbasz o pozory
Nie widzisz nikogo prócz swojej wybranki
I chociaż cię dewotki wzięły na ozory
Ty byś na kolanach szedł do swej kochanki
Myślisz żeś Boga uchwycił za nogi
O niej nie pozwalasz mówić słowa złego
Nie wierzysz ,że mogłaby przyprawić ci rogi
I bez słowa, od ciebie odejść do innego
Pamiętaj o jednym stary kawalerze
-Ja nie chcę ci nic doradzać-
Gdy żona ,prócz męża innego wybierze
To będzie i ciebie zdradzać
T.Łuczuk
W S P O M N I E N I E
Przyszła do ciebie we śnie
Stanęła przed oczyma
Zabrała mi Cię za wcześnie
Nie mogłem jej powstrzymać
Już odszedłeś ode mnie
Miły mój- ukochany
I do krainy ciemnej
Zostałeś powołany
Los tą okrutną chorobą
Wydał wyrok na ciebie
Cierpiałam razem z tobą
Szukałam ratunku w niebie
Bóg skrócił męki Twoje
-Taka jest wola Jego-
On złączył nas oboje
Teraz zabrał jednego
Ja wciąż sobie powtarzam
-Jesteś tu- po sto razy
I w myślach swych odtwarzam
Życia wspólnego obrazy
Rozmawiam z Tobą w sekrecie
A Ty mi przypominasz
-Nie jesteś sama na świecie
Zostawiłem Ci syna…-
T. Łuczuk
R A P S O D
Już mi w pamięci pozostanie
Na długie lata
Dziwne ostatnie pożegnanie
Mojego brata
W odkrytej trumnie leży
Wychudłe ciało
Przy nim aż trudno wierzyć
Ludzi tak mało
Tylko najbliższa rodzina
Matka strapiona
Ostatni raz żegna syna
Dzieci i żona
Jakże wymownie cicha
Ostatnia droga
Ta ścieżka kręta i licha
Wiedzie do Boga
Okrutnik co chciał Ciebie
Pochować skrycie
Nie lubił nigdy sam siebie
I Ciebie –należycie
Czy z tych co są w żałobie
Ktoś Ciebie kochał ?
Bo nikt przy Twoim grobie
Głośno nie szlochał…
T.Łuczuk
R O Z S T A N I E
Musisz odejść z życia mego
-Ty sieroto swego losu-
Bo to jest jedyny sposób
Żeby oddalić ,,Obcego’’
Wątpię czy Ty mnie kochałeś
To nie była miłość czysta
Tej nie daje egoista
Ty wolności zawsze chciałeś
Nie umiałeś stworzyć domu
Ni ciepła dla swej rodziny
Wciąż szukałeś u mnie winy
Ja płakałam po kryjomu
Nie chcę patrzeć już za siebie
Szyderstwo i kpina boli
Zabiłeś miłość powoli
I już nie ma jej dla Ciebie
Nie przestrzegałeś praw Boga
Nie umiałeś żyć -,,jak człowiek’’
Może ktoś Ci kiedyś powie
Gdzie skręciła Twoja droga
Zamknę szczelnie drzwi za Tobą
Wiem ,że to nie moja wina
Będę odtąd żyć dla syna
On najdroższą mi osobą
T.Łuczuk
U W A Ż A J
Już tak pięknie było , już idylla trwała
Z pracy się wróciło , ona buzi dała
Całowałem czule , mocno przytulałem
Rozczochraną głowę zawsze uściskałem
Ale co jest dobre , zaraz szybko mija
A kto chce uderzyć , zawsze znajdzie kija
I skąd taka dzika złość się w niej wyzwala
Gdy próbuję zagadać ,to mówi ,,spierdalaj’’
Choć już długo się staram aby była inna
Ona jeszcze nigdy nie czuła się winna
I słowa –przepraszam- z siebie nie wykrztusi
Ona jest w porządku ,ona nic nie musi
Lecz to postępowanie jest na krótką metę
Ja jakoś wytrzymam –seksualną dietę-
Te nieme obiadki przy pustym stoliku
A ty się kiedyś obudzisz ,lecz z ręką w nocniku.
T.Łuczuk
J E S T E Ś
Pełno ciebie w całym domu
Jesteś w kuchni i w łazience
Ładnie ci w letniej sukience
Gdy jesz ciastka po kryjomu
Jesteś gdy w fotelu siedzisz
I dziergasz swoją robótkę
Buzię zamykasz na kłódkę
Nie udzielasz odpowiedzi
Jesteś rano i wieczorem
W niedzielę i dzień powszedni
Czujesz moment odpowiedni
Gdy ciało chętne i skore
Jesteś nawet gdy cię nie ma
Bo na mnie o każdej porze
W mieszkaniu czy też na dworze
Działa twoja- ,,anatema’’
Jesteś mi drogą osobą
Droższą niż najdroższy kamień
Ja przysięgi swej nie złamię
Bo tyś moją jest ,,chorobą’’
Jesteś dla mnie Bożym darem
Takim darem-prosto z nieba
Dostałem co było trzeba
Za miłość- a nie za karę.
T.Łuczuk
J A W A
Ty mi nie patrz w oczy kiedy się obudzisz
Próżno szukasz smutku u mojego lica
Jam niewolnik nocy gdy się ze mną trudzisz
Tyś powolna woli mojej- Niewolnica
Gdy patrzę na ciebie śmieją mi się oczy
-Czuję jak uderza mnie gorąca woda –
A ciało napięte chce z,, klatki ‘’ wyskoczyć
Nazbyt mnie poraża twa ranna uroda
Ciepło twego ciała- niebiański pieszczoty
-Kiedy żywy ogień mi w sercu rozpalasz-
Niwelują kłótnie, swary i zgryzoty
Których jad zatruwa i miłość powala
Polubiłem rozkosz gdym cię miał- wybrankę
Szczęśliwy być z tobą tylko – moja droga
Dziękuję ,że taką dostałem kochankę
Chwalę traf szczęśliwy oraz Pana Boga…
T. Łuczuk
CÓRKA -
Byłaś taka malutka gdy się urodziłaś
A jak wielką radość wtedy nam sprawiłaś
Wyglądałaś jak ptaszek , jak jaskółka mała
Która się z jajeczka na świat wydostała
Dla nas byłaś wtedy tłuściutką kuleczką
Takim małym człowieczkiem, kochaną córeczką
Chociaż swoim płaczem dałaś nam popalić
Nie trwało to długo, trzeba cię pochwalić
Jakoś tak szybko z tych pieluch wyrosłaś
Nim minęło lat kilka już tornister niosłaś
I któż by wtedy pomyślał że z tego dzieciaka
Wyrośnie śliczna panna, będzie mieć chłopaka
Co będzie się dwoił, troił i narażał
Byś zgodziła się razem z nim iść do ołtarza
I dzieliła z nim troski i małżeńskie łoże
Abyś była szczęśliwa tak jak tylko możesz
I nie zaznała nigdy niedoli, cierpienia
Płaczu, kłótni, bijatyk i upokorzenia
Żeby miłość gościła w tym małżeńskim związku
Mimo coraz większych trudów, obowiązków
Bo już takie jest życie, taki dopust boży
Że małżeństwo każdemu kaganiec nałoży
Wpędzi w obowiązki, wychowanie dzieci...
-Lecz po co biadolić, czas tak szybko leci
Że nim się obejrzysz za latek niewiele
Ty będziesz swemu dziecku wyprawiać wesele
Powiesz wtedy do siebie- jak to przeminęło
Teraz ja będę babcią- koło się zamknęło
Ale co tam , nieważne co i kiedy będzie
Ważne co tu się dzieje dookoła , wszędzie
Dzisiaj nasza córeczka już za mąż wychodzi
Więc życzmy jej szczęścia –Wiwat Państwo Młodzi
T.Łuczuk
O P O W I E Ś Ć
Prawdziwa
Zapytał mnie wnuczek jak Babcię poznałem
Więc po krótkim namyśle tak mu powiedziałem
Dobrze słuchaj a będziesz miał frajdę niemałą
Opowiem od początku historyję całą
Dawno temu gdy byłem jeszcze dosyć młody
I wchodziłem na kręte życia mego schody
Na swej drodze przypadkiem spotkałem ,,dzieciaka’’
Nieśmiałą blond dziewczynkę- ,,udałem Kozaka’
-Może podwieżć kawałek- pytam młodą damę’
-Tak- to wskakuj na rower i siadaj na ramę
Dziewczynka bez wahania koło mnie usiadła
A mnie oddech zaparło i twarz mi pobladła
Jechałem wprost przed siebie na nic nie zważając
Jak z zagonu kapusty wypłoszony zając
Com po drodze powiedział nic nie pamiętałem
Ocknąłem się dopiero gdy się z nią żegnałem
Nazajutrz powtórzyła się historia cała
Gdym przyjechał w to miejsce ona już czekała
Potem znów kilka razy stała na poboczu
Nagle na parę latek straciłem ją z oczu
Myślałem o niej stale gdzie jest , co się stało
Nie śmiałem sam jej szukać i tak pozostało
Aż tu nagle gdy w wojsku odbywałem służbę
Ujrzawszy ją uznałem to za dobrą wróżbę
Znów oddech mi zaparło pokraśniały lica
To nie była dziewczynka ale już pannica
I ona mnie poznała lecz nie uszła drogi
Bo z wrażenia plątały jej się obie nogi
A ja przed nią stanąłem jak posąg z kamienia
I nie mogłem przypomnieć nawet jej imienia
Potem wszystko już poszło bez bólu i gładko
Bo przede wszystkim miłość była naszą swatką
Po ślubie na stancyi mieszkaliśmy krótko
Twoja mamusia była dziewczynką malutką
Po latach kiedy mama twa wydoroślała
W rodzinie pojawiła się pociecha mała
I dziś swemu dziadkowi zadaje pytania
Tyczące komputerów i sztuki czochrania
I po kim ta ciekawość w młodzieńczym rozumie
Czy po dziadku ? – ja tego wyjaśnić nie umiem .
T. Łuczuk
JADZIA I ZDZICHO
Różne bywają życia koleje
I nie każdemu samotność sprzyja
Lecz miłość zawsze serca rozgrzeje
Gdy on jest wolny - ona niczyja
Ździcho wyznawał taką zasadę
-Żadna nie weźmie mnie pod swój but-
Lecz na zakupach - spojrzał za ladę
I oto wtedy zdarzył się cud
Nie można było już poznać Ździcha
Nie spał i chodził jakby ,,oczadział ''
Nie jadł- nie wypił nawet kielicha
Tak go miłością ,, zatruła '' Jadzia
Choć mu do kobiet biło serduszko
To kawalerski stan uszanował
Lecz kiedy ciepłe powąchał łóżko
Z pachnącą Jadzią- skapitulował
Tak mu ta miłość weszła do głowy
,,Aż zajarzyło ''- że to jest chore
Wtedy pierścionek zaręczynowy
Na palec włożył jej nad jeziorem
Od kiedy jest już ,,po pierwszej próbie ''
Niechętnie sam się do łóżka kładzie
Ale od dzisiaj gdy jest po ślubie
Co wieczór będzie miał swoją Jadzię
Nie powie- jestem stanu wolnego
Bo pod przysięgą podpis złożony
,,Pod pantofelkiem'' szepnie – dlaczego
Już zawsze muszę- słuchać się żony -
T. Łuczuk